środa, 23 listopada 2011

pantuniestał


Ostatni tydzień był pełen wrażeń i nowych doświadczeń, po których jednak zostaną chyba tylko doświadczenia ;)
Codziennie miałam coś ważnego do załatwienia.
Chyba tylko wizyta u lekarza medycyny pracy była śmiechowa.
Co roku muszę zrobić tam badania, czasem polegające na wymianie zdań: czy jest pani na coś chora? nie. to dziękuję do widzenia.
Ale w tym roku wypadły akurat takie hardkorowe pełen pakiet full wypas i popas.
Stałam lub siedziałam w pięciu kolejkach, ale wszyscy się śmiali bo co chwilę ktoś nowy przychodził i pytał kto jest ostatni, ale osoba która była ostatnia zaklepywała sobie miejscówę i szła do innej kolejki żeby móc stać w obu.
Ktoś pyta kto jest ostatni i dowiaduje się, że pani A, ale po niej są dwie panie, które wyszły i jeszcze jedna pani która poszła na papierosa.
Trochę się tam czeka ale przynajmniej jest zabawnie, ludzie nie są po prostu chorzy i sfrustrowani.
A ja oczywiscie nie znalazłam okularów przed wyjściem i wzięłam jakieś obce o cały stopień mocniejsze :D
Koniec tygodnia był już spokojniejszy.
Moje siostry wygrały karnet na festiwal filmowy i podzieliłyśmy się wejściówkami.
Tym razem trafiłam idealnie z filmami, byłam na trzech a na jednym z nich był nawet reżyser - Solondz, który wyglądał jak z kosmosu i powiedział, że jego filmy są smutnymi komediami i życzy wszystkim miłego seansu bo ten film jest jego najsmutniejszą komedią. Słodziak!



1 komentarz:

  1. Wizyty u lekarza faktycznie bywają śmieszne ;D Nieźle testują moją cierpliwość, czasem mam wrażenie, że to też element badania...
    To ja, HateMachine, żeby nie było. Zmieniłam adres i o.

    OdpowiedzUsuń