piątek, 7 października 2011

klątwa jednodniowa

We wstawaniu lewą nogą coś jednak jest. Od dawna żyję w przekonaniu, że to, co przydarzy mi się rano determinuje bieg kolejnych wydarzeń aż do końca dnia. Na przykład jeśli założę rajstopy i zobaczę w nich dziurę, to wiem, że dziś wszystko będzie trochę gorsze niż myślałam ;). I zaglądam do portfela a tam 10 zł mniej niż przypuszczałam, idę do kina a bilet jest droższy itd. Oczywiście sama to sobie trochę programuję w mózgu, ale ale.

Przez ostatnią środę byłam przodownikiem opozycji autobusowej walczącej z tyranem ukrytym w ciałach pozornie nieszkodliwych seniorek. Wolę się o tym nie rozpisywać, bo do teraz się denerwuję. W skrócie: 2 baby z wózkami na kółkach w kratkę, jadące o 7.30 rano na stragan po marchewkę zaczęły agitować. Włączyłam sobie muzę, ale one były coraz głośniejsze i, niczym nie mające co ze sobą zrobić dresy, szukały zaczepki. Usłyszałam tylko słowa klucze: pis, kościół, młodzi, aborcja, eutanazja...

Jakos nikt nie reagował więc zaczęły jeździć po pasażerach, że myślą, że one są moherami.
W końcu nie wytrzymałam i poprosiłam je o to, żeby rozmawiały trochę ciszej, bo ludzie chcą w spokoju dojechać do pracy. Wtedy rozpętało się piekło. Na szczęście jeden pan mnie wsparł i wspólnymi siłami uciszyliśmy babska. Ale one dalej mówiły...i to o mnie: MŁODZI NIE CHCĄ ROZMAWIAĆ I TAKA DZIEWCZYNA INNYCH UCISZA, BO U NIEJ W DOMU SIĘ NIE ROZMAWIA. AAAAAAAAA krew mnie zalała, i jak wysiadałam to powiedziałam im kilka słów i baba mnie PRZEPROSIŁA hoho.

Jestem osobą starającą się żyć spokojnie, ale czasem nie mogę pozostać obojętna wobec takiego chamstwa, o nie!
Oczywiście musiałam wypalić faję, bo przez kolejne pół godziny serce mi biło ze wściekłości. Ale i tak myślę, że wygrałam z nimi debatę przedwyborczą, mimo że nie powiedziałam ani słowa o polityce ;)

W drodze powrotnej pomogłam pani wynieść wózek, czego nie zrobił żaden z chłopców stojących obok, a potem oswobodziłam staruszkę przytrzaśniętą drzwiami, krzycząc do kierowcy, żeby je otworzył.
To wszystko nie działo się przypadkiem. Dlatego tego dnia postanowiłam już nie wsiadać do autobusu.
Poszłam do domu i zasnęłam. Dopiero noc zmywa jednodniową klątwę.


1 komentarz:

  1. No tak, nie ma nic lepszego i bardziej pobudzającego, niż jednodniowe klątwy, starsze panie rozpatrujące programy wyborcze i autobusowe kłótnie. Mnie tam dziś towarzyszyła wycieczka przedszkolno-szkolna, więc chyba jednak wolałabym mieć na głowie staruszki... ;D

    OdpowiedzUsuń